Nowe baśnie z 1001 nocy cz.4 - sergiusz45
Proza » Inne » Nowe baśnie z 1001 nocy cz.4
A A A
Od autora: Rozbawiony zmienną opinią cenzora o poziomie moich "baśni", prezentuję szanownym czytelnikom część 4.

 

A kiedy nastała noc siódma, Szeherezada podjęła dozwoloną jej opowieść. 
     

“Wieść niesie kalifie szczęśliwy, że straszna susza zapanowała w krajach Maghrebu i wyschły rzeki oraz źródła w oazach. Pustynia pochłaniała pola uprawne i łąki, a zwierzęta padały z pragnienia i głodu. W tym czasie długa karawana przemierzała piaski pustyni w południowej części Sahary. Już od dwóch tygodni Beduini wędrowali przez wydmy i wyschłe od lat skaliste koryta rzek. Teraz dotarli do kolejnej studni, która była od wieków na szlaku karawan. W poprzednich dwóch studniach nie było wody, gdyż susza unicestwiła nawet podziemne cieki wodne. Tym razem także, spuszczane kilkakrotnie w głąb studni na długim sznurze skórzane wiadro, nie nabierało ani kropli wody. Wtedy kierujący karawaną szejk wezwał najmłodszego poganiacza wielbłądów i kazał opuścić go w głąb studni, aby wybierając z jej dna piasek, spróbował dotrzeć do wody. 
     

Chłopiec włożył swoje bose stopy do skórzanego wiadra i chwyciwszy się rękami sznura, zjechał w czeluść starej studni. Była ona bardzo głęboka i światło słoneczne nie docierało do dna. Zapalił więc lampę oliwną i zbadał swymi drobnymi dłońmi wyschłe dno. Ponieważ wydało mu się, że wyczuł w jednym miejscu wilgoć, zaczął nabierać piasek miską i napełniać wiadro. Tak pracował już od kilku godzin i jego urobek wyciągano już ponad pięćdziesiąt razy. Ale piasek wciąż był suchy, a na dodatek grunt stawał się coraz twardszy. Kiedy wyciągano pięćdziesiąte siódme wiadro, szur urwał się tak nieszczęśliwie, że prawie cały spadł na dno studni. W rękach Beduinów został zaledwie mały jego skrawek. 
     

Słońce paliło niemiłosiernie i dowódca karawany podjął decyzję o natychmiastowym dalszym marszu. Przewodnik zawiadomił go bowiem, że wkrótce znajdą następną studnię. Rozległy się protesty kupców i poganiaczy. Jedni krzyczeli, że należy ukręcić nową prymitywną linę, naprawić starą i kopać dalej, gdyż wydawało im się, że ostatnie wyciągnięte wiadro zawierało piasek mniej suchy. Drudzy krzyczeli, że należy ruszyć natychmiast w dalszą drogę, gdyż następna studnia jest zaledwie o dwa dni drogi. O chłopcu tkwiącym samotnie na dnie studni - nie wspominał nikt. Najgłośniej krzyczał czarnobrody, najbogatszy kupiec, który zarzucał wodzowi karawany, że ukrywa przed wszystkimi zapas wody, z którego sam korzysta, gdy zapada noc. Wtedy szejk wydobył z pochwy ostry miecz i odciął głowę krzykaczowi. Później podszedł do swojego wielbłąda i zdjął z niego dwie ostatnie, niewielkie sakwy z wodą, która miała wystarczyć ponad stu ludziom. Na oczach wszystkich wyjął z nich zatyczki i wylał na pustynny piasek cały niewielki zapas, do ostatniej kropli. Po czym wziął swego wielbłąda za uzdę i ruszył w drogę. Po chwili cała karawana brnęła dalej przez wydmy w śmiertelnym marszu. Przy studni został tylko brat nieszczęśnika, równie młody i mały. Obaj czekali teraz na nieuchronną śmierć, która oby przyszła szybko. 
     

W okolicach równika prawie nie ma zmroku, więc noc przyszła jak zwykle nagle i gorącą pustynię ogarnął mrok i chłód, a później przeraźliwe zimno. Mały chłopiec drżał teraz pod starym brudnym płaszczem, tuląc się do muru cembrowiny. Dłuższy czas wołał brata, ale ten odpowiadał mu coraz słabiej. Lampka oliwna bowiem zgasła, a on miał na sobie tylko przepaskę na biodrach. Jednak ogromnie zmęczony wielogodzinną, ciężką pracą, położył się na gołym piasku i zasnął. 
     

Śniło mu się, że pływa w zimnej orzeźwiającej wodzie, a woda jest kryształowo czysta i smaczna, więc czerpie ją dłońmi i pije raz po razie. Sen był tak wyrazisty, że chłopiec obawiał się momentu, w którym się obudzi. I nagle zrozumiał, że to nie sen, a on sam klęczy w wodzie, która sięga mu już do pasa. Wyczuwał po omacku, że cała wybrana przez niego jama, jest teraz pełna wody, która napłynęła z ziemnych czeluści. Zaczął wiec krzyczeć do brata, który również się obudził. Właśnie wzeszło nagle słońce i pustynia znowu zmieniła się szybko w rozgrzaną patelnię, ale obydwaj bracia wiedzieli już, że przynajmniej nie umrą z pragnienia. 
     

Młodszy z braci szybko i zręcznie podarł swój płaszcz i ukręcił z niego prymitywny sznur. Przy jego pomocy wyciągnął na powierzchnię ziemi stary, wysłużony, ale ciągle dobry powróz, którym od lat czerpano ze studni wodę. Później wyciągnął napełnione wodą wiadro, a potem po zaspokojeniu pragnienia, drugie i następne. Po chwili cała kamienna misa położona obok studni i służąca do pojenia zwierząt była pełna. Zanurzył się w niej cały i dopiero wtedy przypomniał sobie o bracie. Opuścił ponownie do studni skórzane wiadro i krzyknął do brata żeby mocno uchwycił się powrozu, po czym wytężywszy całe swoje dziecięce siły próbował wyciągnąć go ze studni. Ale ich wspólne wysiłki nie dały żadnego dobrego rezultatu. Mimo że uwięziony chłopiec próbował wspinać się po sznurze, to studnia okazała zbyt głęboka i kilka razy opadał na dno tłukąc się boleśnie. Po dłuższej chwili obaj opadli z sił i zrozumieli, że ich wysiłki będą bezowocne, a ocalić ich może tylko łaska Allaha. 
     

Wówczas dotarły do nich odgłosy zbliżającej się następnej karawany, która ciągnęła z zachodu na wschód i również cierpiała z powodu pragnienia. Chłopca szybko uwolniono z podziemnej pułapki i kiedy kierujący karawaną szejk dowiedział się jak ich niegodziwie potraktowano, podarował im dwa swoje wielbłądy razem z towarami, którymi były objuczone. Po dwóch dniach wypoczynku napełniono wodą liczne bukłaki i wypoczęci ludzie oraz zwierzęta byli gotowi do ruszenia w dalszą drogę. 
     

Jednak właśnie wtedy rozpętała się ogromna burza piaskowa. Ludzie i zwierzęta z najwyższym trudem przetrwali tylko dzięki bliskości wody, która pozwalała osłaniać oczy i usta mokrymi chustami. Burza szalała przez kolejne dwa dni, całkowicie zmieniając krajobraz, gdyż piaskowe wydmy przenosiły się w szalonym tempie z miejsca na miejsce, przysypując nierzadko ludzi i wielbłądy. Kiedy burza ucichła okazało się, że studnia ocaliła wszystkich. Ruszono zatem w dalsza drogę. 
     

Wtedy zdarzyła się rzecz dziwna. Oto napotkali na swej drodze długi sznur objuczonych wielbłądów, które wędrowały przez pustynię chociaż nie towarzyszył im żaden człowiek. Po rodzaju towaru poznano, że karawana przybyła z południa Sahary. Dlaczego zatem zwierzęta szły na powrót na południe? Zagadka wkrótce się wyjaśniła. Na szlaku, przy kolejnej studni, leżało bowiem ponad stu ludzi zmarłych z pragnienia, którzy zginęli podczas ostatniej kilkudniowej burzy. Zwierzęta zaś szły w kierunku wody, którą wyczuły z odległości wielu kilometrów. 
     

Zgodnie z prawem arabskim znalazca porzuconej karawany staje się jej właścicielem, lub otrzymuje olbrzymia nagrodę za oddanie jej właścicielowi. I tak zrządzeniem Allaha, kupcy, którzy ocalili chłopców, stali się dwa razy bogatsi. Kiedy pogrzebano zmarłych, nad grobem stanął wódz karawany i powiedział wierszem. 

“Raj dla każdego otworem stoi, 
Nawet dla tchórza, który się boi, 
Jeżeli honor miał na względzie. 

Na próżno stuka do raju bram, 
Kto zbrodni drogę wybrał sam 
Bo jego w raju już nie będzie! 

Allah obdarzył bowiem ludzi wolną wolą. Ale gdy człowiek staje przed wielkim wyborem, w którym ryzykuje własne życie, nie wolno mu wybierać tej drogi, która prowadzi przez świadome skazanie na śmierć bliźniego. I nieważne jest, jak taki człowiek zostanie ukarany na ziemi. Ważne jest tylko to, że bramy raju Allaha zamkną się przed nim na wieczność." 
W tym miejscu Szeherezada przerwała dozwoloną jej opowieść i zaczęła nową. Noc była bowiem jeszcze za oknami pałacu. 
     “Wieść niesie, kalifie szczęśliwy, że zbójcy napadli na małą karawanę i zabili wszystkich kupców i poganiaczy wielbłądów, aby zagarnąć ich towary. Nie przypuszczali jednak, że w jukach jednego z wielbłądów ukryta jest młoda kobieta. Kobieta nie była arabką, lecz piękną Europejką. A miała na imię Justyna. Zbójców było dwudziestu i każdy miał co do niej swoje plany”. 
Tutaj Szeherezada przerwała dozwoloną jej opowieść, gdyż słońce zajrzało do pałacowej sypialni i kalif zasnął spokojnym snem. Zapomniał bowiem o całym świecie i tylko był ciekawy co się stanie z piękną białą dziewczyną, która znalazła się w rękach zbójców.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
sergiusz45 · dnia 28.11.2014 10:33 · Czytań: 671 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:157
Najnowszy:dompol.2024